Nierówna walka o estetykę przestrzeni publicznej

Gdański Zarząd Dróg i Zieleni na usuwanie graffiti w ciągu niespełna roku wydał blisko 140 tys. zł. Tylko od stycznia wyczyściliśmy je w 48 lokalizacjach. To kropla w morzu potrzeb – nowych bohomazów cały czas przybywa. Dlatego apelujemy do mieszkańców o przyłączenie się do walki z autorami nielegalnych malunków.
Zdewastowane przejście podziemne przy ul. Okopowej.
Zdewastowane przejście podziemne przy ul. Okopowej.
GZDiZ

To nie są artyści a zwykli chuligani. To nie jest graffiti, a zwykłe bohomazy, których w przestrzeni miasta nie chcemy. Dziś przystąpiliśmy do zmywania malunków w przejściu podziemnym przy ul. Okopowej. Będzie nas to kosztowało 4 tys. zł.

Nielegalne graffiti w przestrzeni miasta to spory problem i spore wyzwanie, bo skala tego rodzaju dewastacji jest duża. Niszczone są w ten sposób mury obiektów inżynierskich, przejścia podziemne, wiaty przystankowe, ekrany akustyczne czy elementy małej architektury jak ławki i kosze na śmieci. Często zdarza się, że kilka dni po usunięciu graffiti mamy kolejne zgłoszenie które dotyczy tego samego miejsca. Tak wiec często to syzyfowa praca.

W ciągu niespełna roku tj. od stycznia do sierpnia na usuwanie nielegalnego graffiti wydaliśmy 140 tys. zł. Wyczyszczaliśmy pseudo graffiti w 48 lokalizacjach – w tej statystyce nie ma ławek, koszy na śmieci i znaków drogowych – malunki z elementów małej architektury usuwane są w ramach bieżącego utrzymania.Te pieniądze moglibyśmy spożytkować zupełnie inaczej. Za 140 tys. zł. możemy ukwiecić miasto kupując 70 tys. sadzonek stokrotek czy bratków. Dlatego apelujemy do mieszkańców o przyłączenie się do walki z autorami nielegalnych malunków. Bardzo ważna jest reakcja świadków łamania prawa, którzy o takim fakcie powinni za każdym razem informować Policję.

Wykaz obiektów, które wymagają oczyszczenia z namalowanego graffiti jest na bieżąco aktualizowany. Obecnie na liście znajduje się 9 obiektów administrowanych przez GZDiZ. W celu zwiększenia skuteczności walki z tego typu aktami wandalizmu, wszystkie sytuacje, gdzie GZDiZ poniósł koszty usuwając bohomazy, zgłaszane są Policji w celu ścigania i ukarania sprawców oraz pokrycia przez nich kosztów likwidacji dewastacji.

Trudno sobie wyobrazić, aby monitorowany był każdy skrawek miasta. Nawet gdy kamery w danym miejscu funkcjonują to rozpoznanie sprawcy zazwyczaj nie jest możliwe. To nie kwestia monitoringu a odpowiedzialności społecznej.

Co grozi autorom bohomazów? Wszystko zależy od wartości oszacowanych szkód. Szpecące graffiti może zostać zakwalifikowane jako wykroczenie lub nawet przestępstwo zagrożone karą pozbawienia wolności.

Z pewnością można znaleźć nieszkodliwe społecznie sposoby na wyznania. A pozostawić ściany, przystanki i ławki w spokoju. Każdego dnia dokładamy starań aby otaczająca nas przestrzeń była przyjazna i estetyczna.

 
 

Gdańskie Centrum Kontaktu
Parkingi w Gdańsku
Civitas- PATK4SUMP